piątek, 20 czerwca 2014

10. Frame of mind

Jęk wydobył się z ust blondynki. Spojrzała w oczy Jacka. Strach. Widać w nich było strach, ból i cierpienie. Nie umiała temu zapobiec. Nic nie powiedziała. Usiadła obok niego i położyła głowę na jego kolanach zanosząc się szlochem. Uczucie bezsilności przejmowało nad nią kontrolę. Traciła go. Nie chciała tego. Nie chciała, by jej go odebrali. Jack pogłaskał dziewczynę po kręconych, blond włosach po czym chwycił ją za podbródek.
- Kimi. Moja słodka Kim. Proszę, czy mógłbym... - poprosił. Skinęła lekko głową. Brewer zbliżył się Za wysokie progi na moje nogi. - pomyślała.
do niej i musnął ustami suche wargi blondynki. Do był krótki pocałunek, nie zobowiązywał Kim, ale też dawał nadzieję. Nadzieję, na lepsze jutro. Na przyszłość w silnych ramionach Jacka, z dala od Brody'ego i wszystkich innych zmartwień. Jack wcisnął swoją twarz we włosy dziewczyny. Pozwalała mu na to tak długo, jak tego chciał. Teraz liczyły się dla niej ostatnie godziny spędzone z Jackem. Ten telefon, który zadzwonił. To było straszne. Oschły głos w słuchawce nie pozwalał dość blondynce do głosu. Teraz jeszcze Jack, który stwierdził nagle, że ją kocha. Wyprowadzka. To wszystko za dużo.
- Jack, nie chcę. 
Chłopak odsunął się od niej.
- Nie mogę. Zrozum, że ja też nie chcę dawać sobie nadziei, że dla mnie to też tak samo trudne. - westchnęła. Pogłaskała go po policzku. - Nie zapomnij o mnie. Tylko o to proszę, tylko tego chcę i od ciebie oczekuję. Przyrzeknij, że będziesz pisał. Proszę. - spojrzała w głębokie oczy bruneta. Skinął głową i wyszeptał jej do ucha słowa obietnicy.
~*~
- Jack? - mama Kim zapukała lekko do drzwi. Chłopak podniósł głowę, na tyle, na ile pozwalała mu na to blondynka opierająca się o jego ramie.
- Przyjechali prawda? - jęknęła dziewczyna. Pani Crawford skinęła głową. Łza spłynęła po policzku bruneta. Kim wytarła ją drżącą dłonią. Podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju pozwalając przyjacielowi przebrać się. Zeszła na dół szerokim łukiem obijając pokój jednego z braci. Wiedziała, że jeśli obudzi się, to zrobi jej aferę, a tego teraz nie potrzebowała. W salonie na kanapie siedzieli wyprostowani starsi ludzie z wyższością przyglądający się jej rodzicom. W ten sposób chcieli pokazać, że są ważniejsi, bogatsi, lepsi... Nie spodobali się Kim. Skinęła im głową siadając blisko rodziców. Kobieta zmrużyła oczy i przyjrzała się blondynce. Crawford obrzuciła ją pogardliwym spojrzeniem tym samym "uciszając" kobietę na moment. W salonie ciągle panowała cisza i mimo, że dziewczyna nie chciała, żeby jej przyjaciel wyjeżdżał, bardzo zapragnęła, by pośpieszył się i zszedł na dół.
Kilka minut później Jack stał obok schodów. Był wysoki. Kim po raz pierwszy dostrzegła, jak wiele centymetrów sobie liczy. Był dobrze zbudowany, dbał o siebie, jego włosy sięgały do ramion ładnie zakręcając się u dołu tworząc falę. Nawet z zapuchniętymi od płaczu oczami, zapadniętymi policzkami i rozciętą po wygranych zawodach brwią, której nie pozwolił sobie opatrzyć wyglądał cudownie i pociągał Kim. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Zaczęła płakać. Krztusiła się własnymi łzami. Chłopak gładził ją po włosach obiecując, że wszystko będzie dobrze i że jej nigdy nie zostawi. Mówił, że ma do niego dzwonić z każdą najmniejszą sprawą, i że już za rok, będzie mógł mieszkać sam, że wróci do Seaford.
- Wtedy będziemy razem, jeśli ktoś mi ciebie nie zabierze. - wyszeptał i pocałował blondynkę w czoło.
~*~
W samolocie Jack nie mógł się na niczym skupić. Ciągle w myślach widział przepełnione żalem spojrzenie przyjaciółki. Nie zdążył się nawet pożegnać z Jerry ani z Miltonem. Miał o to pretensje do dziadków. Uważał, że nie są wobec niego sprawiedliwi. Sami, bez jego zgody postanowili sprzedać domek rodzinny Jacka. Rządzili, mimo, że nie mieli do tego najmniejszego prawa. Miał już 17 lat, dom był jego. W zasadzie mógł zdecydować, że jest gotów mieszkać sam, ale dziadkowie nie wyrazili by na to zgody.
- Jack. - babcia spojrzała na wnuka wyniośle. Brewer nigdy ich nie lubił, dlatego tak bolało go, że nie znał ojca. Może mógłby mieszkać u niego. Wolałby...
- Słucham. - odparł brunet.
- Nie tym tonem. - westchnęła kobieta obdarzając go pełnym pogardy spojrzeniem.
- Nie powiedziałem nic, co by mogło cię urazić babciu. - uśmiechnął się złośliwie. Zacisnął pięści.
- Rozumiem. Chcę, żebyś wiedział, że nie podoba nam się towarzystwo w jakim obracałeś się do tej pory. Dlatego zakazujemy ci porozumiewania się z twoimi znajomymi z Seaford.
- Chyba sobie żartujesz. - brunet parsknął zimnym śmiechem, ale kiedy dostrzegł ostrzegawczy błysk w oczach dziadka już wiedział, że to nie przelewki. - Mowy nie ma, żebym się na to zgodził.
- Dlatego właśnie proszę cię, żebyś oddał nam telefon, laptop i inne elektroniczne nośniki. Nie będziesz rozmawiał z ludźmi tego pokroju. Będziesz uczył się w najlepszej, prywatnej szkole w mieście. Załatwimy ci nowych przyjaciół.
- Wy jesteście nie normalni. Z jakiej racji odbieracie mi prawo do kontaktowania się ze znajomymi? Dziadku, ty się na to godzisz? Nigdy nie byłeś taki jak ona. - brunet wskazał na babcie, która patrzyła na wnuka z szeroko otwartymi oczami. - Nie dziwię się, że Nora od was zwiała. Nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Ale ja nie dam się wam omamić. Nie ze mną ta numery. Jeszcze pożałujecie swojej decyzji.
- To ty kochaniutki nie wiesz z kim zadzierasz. - warknęła kobieta po czym odwróciła się i przez resztę drogi ignorowała wnuka, męża i wszystkich innych pasażerów. A Jack podczas lotu zastanawiał się, jak mógłby skontaktować się z Kim, kiedy już dziadkowie odbiorą mu wszystko. Wyciągnął telefon w celu poinformowania blondynki o możliwych utrudnieniach. Za późno zareagował. Stewardesa wyrwała mu urządzenie.
- Bardzo mi przykro młody człowieku, ale zaraz lądujemy. Cała elektronika musi zostać wyłączona.
- Doskonale to rozumiemy. - babcia uprzedziła Jacka odbierając telefon od stewardesy. - Mój wnuk zapomniał się. Nie będzie już sprawiał problemów. - uśmiechnęła się miło do młodej kobiety kiedy ta odchodziła. - Został mi jeszcze tylko laptop, a to uwierz, nie będzie trudne. - syknęła.

Hej! Przeprasza, rozdziału znów długi czas nie było, ale rozumiecie, poprawki itd. Nie chciałam zawalić ocena już na sam koniec. Jak podoba się rozdział? Bo mi nie bardzo. Jest jakiś, mało wiarygodny? Nie obiecuję, że rozdział teraz pojawi się szybciej, wyjeżdżam na pierwsze dwa tygodnie wakacji i mogę nie mieć okazji niczego napisać, ale obiecuję wam, przysięgam, że postaram się napisać coś do 20.07. Ponieważ wracam 14 wieczorem, chciałabym mieć też czas i swobodę pisania, ale (nie obiecuję) sądzę, że może pojawić się jeszcze w tym tygodniu.

6 komentarzy:

  1. Hej, złożyłaś u mnie zamówienie na zwiastun. Lecz muszę Cię poinformować, że jednak go nie wykonam. Wiem, wiem, że przyjęłam go, ale jest problem - staram się cokolwiek ze sobą skleić. No i cóż. wychodzi strasznie. Nie chcę Cię rozczarować, dlatego odsyłam zamówienie do kogoś innego. Przepraszam za kłopot, ale nie wychodzą mi zwiast. z gwiazdami disneya.
    Koko x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej, coraz bardziej kocham ta historię. Jack po takiej tragedii nie ma ani trochę zrozumienia, wsparcia. Bardzo Cię przepraszam, bo kiedyś prosiłam mnie o kontakt, a ja po prostu nie zauważyłam. Gdybym kiedyś była Ci potrzebna to pisz na mój adres email na interii: oliviab.n@interia.pl... Rozdział przepełniony jest emocjami, które czytający ( w tym wypadku ja :D ) mocno odczuwa. To jest tylko jedno: TALENT nie do opisania...
    Boję się, że kiedyś nie poznam twojego sposobu pisania. Jest '' wyjątkowy '' , twój i coraz lepszy. Wielkie postępy w krótkim czasie ( ja tak nie potrafię )
    Jak to mówi moja wychowawczyni : dziecko, jesteś wzorem do naśladowania.
    Teraz tylko czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju, jaki smutny rozdzialik. Tak mi przykro z powodu wyjazdu Jack'a.. A jego babcia jest okrutna..Czekam niecierpliwie na kolejny, bo ten jest nieziemski.. no i ten buziak.. Do kolejnego. Pozdrawiam cieplutko, Paciaa. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG, ale cudo!!!
    I jeszcze taki smutny. ://
    Biedni Jack i Kimi....
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Na naszym blogu pojawił się nowy rozdział.
    miecz-aresa.blogspot.com

    Pozdrawiamy i życzymy sukcesów w pisaniu,
    Likona & Iris

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, mam wielką przyjemność poinformować cię, że zostałaś nominowana do nagrody Libster Award.
    Po więcej informacji udaj się na mojego bloga http://clary-nocna-lowczyni.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń