czwartek, 1 stycznia 2015

11. Only know you love her, when you let her go

Kim całymi dniami chodziła smutna. Nie potrafiła uporać się z uczuciem samotności, porzucenia. Jack nic nie zawinił, a mimo to Kim obarczała go winą. Nie umiała inaczej. Minął już tydzień od jego wylotu, a on nie napisał jej nawet jednego, głupiego sms'a. Zoey starała się przekonać przyjaciółkę, że Jack na pewno ma teraz urwanie głowy z nową szkoła, ciężko na pewno zaaklimatyzować mu się w nowym miejscu, a poza tym ciągle przeżywa śmierć mamy. Ale Kim nie wierzyła w ani jedno słowo. Jeszcze tydzień temu obiecywał, że będzie pisać, dzwonić, że WRÓCI. Ale nic nie zanosiło się na to, by choć starał się utrzymać dawne znajomości. Po miesiącu nieobecności chłopaka Kim znienawidziła go. Jej serce był wypełnione... Właściwie to było puste. Ból, żal i rozpacz sprawiły, że Kim opuściła się w nauce, stała się cicha, na przerwach siedziała na schodach nie odzywając się do nikogo, nie dopuszczała do siebie nikogo, nawet mamy. Odtrącała wszystkich upajając się swoim smutkiem.
- Nie możemy tego tak zostawić. - oponowała Mika po raz kolejny zwracając wzrok w kierunku przyjaciółki. _ Przestała o siebie dbać, wygląda strasznie. Jest taka smutna, że robią jej się wory pod oczami.
- Dobrze wiesz, że wygląd to nie wszystko. - oburzyła się Zoey. - Trzeba pomóc jej się podnieść.
- Nie wystarczyłoby chwicić ją pod ramiona i...
- Mówię w przenośni zakuty łbie. - warknęła Zoey przerywając blondynce.
Między tymi dwoma również zaczęło się psuć odkąd Kim odwróciła się od nich. Nie potrafił całkowicie się dogadać. Zoey uważała, że Kim zachowała się niewiarygodnie egoistycznie. Dobrze wiedziała, że to ona spajała ich grupkę, a teraz to wszystko przez nią się rozpadało. Zoey miała dość.
- Przepraszam, nie powinnam była...
- Nic nie szkodzi. - Mika uśmiechnęła się blado machając ręka na znak, że nie ruszyły ją ostre słowa przyjaciółki. - Wszyscy mamy teraz gorsze dni. Powinniśmy trzymać się razem. mam na myśli nas dwie, ale chłopaków też. Rozumiesz co mam na myśli?
Zoey skinęła głową. Westchnęła cicho. Spakowała książki do torby i ruszyła w stronę swojej klasy.
~*~
Jack próbował wszystkiego. Szukał numeru w książce telefonicznej, próbował wysyłać listy, które jednak jego dziadkowie zawsze znajdywali i niszczyli, próbował nawet uciec z domu, któregoś razu, ale dziadkowie mieli całkiem porządny system alarmowy i każda jego próba kończyła się niepowodzeniem. Miał już dość siedzenia w tym całym bagnie. Musiał chodzić w gryzących sweterkach, uczyć się perfekcyjnie, czego oczywiście nie robił, chodzić prosto, jeździć samochodem, pierwszej klasy swoją drogą, nie na deskorolce, czy rowerze, zawsze potulnie mówić "czy mogę już odejść od stołu", albo "czy mogę oddalić się do swojego pokoju". Rzygał już tym wszystkim i z każdym dniem narastała w nim nienawiść do dziadków, szczególnie do babci. Jack wiedział, że dziadek jest temu wszystkiemu przeciwny, ale nigdy nie potrafił sprzeciwić się swojej żonie. Jack nie szanował osób, które nie posiadały "kręgosłupa" tak jak jego dziadek. Asertywność uważał za najważniejszą cechę człowieka, a jego dziadek dawał sobą pomiatać. Już kilkakrotnie przychodził do niego do pokoju i przepraszał za zachowanie nie tylko swoje, ale także babci, ale Jackowi nie imponowało to.
Dopiero gdy minął tydzień, potem miesiąc, a w rezultacie cztery, zdał sobie sprawę, że nie umie żyć bez dziewczyny, którą poznał w śnie. Liczył każdy dzień do swoich osiemnastych urodzić i modlił się każdej nocy o to, by wybaczyła mu, że nie mieli kontaktu. Marzył także, by jej uczucie było równie mocne co jego, by zrozpaczona nie uciekła w ramiona innego. Tego by nie zniósł.
~*~
Kim przewróciła oczami. Od piętnastu minut jej brat próbował dostać się do jej pokoju nieustannie waląc w drzwi. Nie mogła się na niczym skupić. Nie robiła dotąd wprawdzie nic ważnego, ale dudnienie zza drzwi drażniło ją okropnie.
- Kimberly, masz natychmiast otworzyć te pieprzone drzwi, słyszysz? - krzyknął Ted nie przerywając walenia. Kim znów przewróciła oczami i podniosła się z łózka. Przekręciła klucz w zamku i spojrzała na brata.
- Czego? - warknęła.
- Kim, - Ted dla upewnienia, że siostra nie zatrzaśnie mu drzwi przed nosem włożył stopę między framugę. - musimy porozmawiać. To za długo trwa.
- To nie twój interes. - mruknęła z powrotem kładąc się na łóżko i podnosząc leżącą na szafce nocnej książkę.
- Martwię się. - Ted westchnął siadając na skrawku kołdry blondynki. Dziewczyna spojrzała na niego mrużąc brwi. Po chwili odpowiedziała tylko:
- Nie masz czym.
Zwróciła oczy znów w stronę pomarszczonych od łez stonnic książki i udawała, że czyta. Nie potrafiła sie skupić na treści.
- Chyba żartujesz. Spójrz na siebie. Masz depresję, nie zaprzeczaj. Proszę, Kimi, daj sobie pomóc.
- Nie nazywaj mnie tak. - warknęła znów. Ted jednak nie nie robił sobie z jej zachowania. Pochylił się nad nią i przytulił ją, tak po prostu. I wtedy w Kim wybuchy wszystkie emocje skrywane za maską wrednej nastolatki, której nie obchodzi nic i nikt. Łzy popłynęły po jej policzkach, książka wypadł jej z ręki a ona objęła brata szlochając w jego ciepły tors. Nie wiedziała ile czasu spędziła wtulona w Teda, ale rano obudziła się z głową na jego kolanach. Potrzebowała tego. Po prostu
potrzebowała zrozumienia. Potrzebowała, by ktoś nie zważając na jej potworne zachowanie dostrzegł w niej bezbronną istotę, która błagała o pomoc, choć zarzekała się, że jest inaczej. Potrzebowała przytulić się i wypłakać w ramię zawsze denerwującego brata, który w ostateczności okazał się najwspanialszą osobą. Przyjacielem, o którego walczy każdy.
- Dziękuje. - szepnęła, choć zdawała sobie sprawę, że Ted spał i nie miał prawa jej usłyszeć. Po prostu chciała by wiedział, jak bardzo jest mu wdzięczna.

Hej, hej, hej! Wróciłam! Tak strasznie tęskniłam za tym opowiadaniem, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo. Zmusiłam się i wyszło coś takiego. Mam nadzieję, że się podoba, trochę nad tym siedziałam, ale poszło mi dość gładko, jak na tak długą przerwę. Czekam na wasze opinię i nadrabiam zaległości w waszych blogach. Możecie wierzyć mi lub nie, ale czytam, choć nie komentuję, za co was baaardzo przepraszam. Za aktualizowałam podstronę z postaciami "Characters". Znajdziecie tam WSZYSTKICH bohaterów tego opowiadania. Absolutnie wszystkich. Dlatego jest ich tak dużo ;)  Rozdział pojawi się prawdopodobnie w granicach tygodnia. Zapraszam także na mojego drugiego, nowego bloga http://someday--is--now.blogspot.com/. Kocham was! <3

8 komentarzy:

  1. zacznę od bohaterów.. a właściwie od bohatera. Jako, że jestem dziwną osobą, oglądającą dla innych ludzi "dziwne i ohydne" seriale typu "Kości", BARDZO KOCHAM CIĘ ZA POSTAĆ WENDELA <3 uwielbiam go ♥♥
    a co do rozdziału - krótki, ale bogaty w treść:) przypadł mi do gustu, stęskniłam się za Twoją twórczością :D
    w następnym rozdziale spodziewaj się dłuższego komentarza, bo teraz mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia :*
    i zapraszam do siebie, http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

    L x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wendel to moja druga miłość, pierwszą jest Hodgins <3 Hah, cieszę się, że Ci się podoba, bardzo dziękuję, za ciepłe słowa :* A na twojego bloga na pewno wpadnę :D

      Usuń
    2. omg Hogdins <3 też go uwielbiam! Lubiłam też Zack'a, ale oczywiście musieli mi go wmieszać w pomoc kanibalowi.. -,-
      chociaż i tak bezapelacyjnie kocham Booth'a <3 a zwłaszcza jego kolorowe skarpetki :D
      nie ma za co, to sama prawda :)
      czekam na rozdział ♥

      L xx

      Usuń
  2. Witam, serdecznie ;3
    Ja tu niestety nie przychodzę z komentarzem do rozdziału, ale z informacją o nominacji. Zostałaś nominowana do nagrody Libster Award, więcej informacji znajdziesz tu: http://magiaprzeznaczeniem.blogspot.com/2015/01/libster-award-juz-tak-szybko.html

    Pozdrawiam i obiecuję, że niedługo (po moich durnych testach próbnych i konkursie, czyli gdzieś za tydzień w weekend) pojawię się z kolejnym komentarzem ! ^.^ (oj mam trochę do nadrabiania, ale dam radę :3)

    OdpowiedzUsuń
  3. To było wspaniałe! Kocham twije blogi i nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam. Rozdział jest naprawdę wspaniały! Chciałabym się jak najszybciej dowiedzkeć czy Kim znajdzie kogoś nowego, czy jednak coś każe jej się powstrzymać od znalezienia nowej sympati! Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale odcieli mi internet ;( Życzę ci jednak weny i wszystkiego dobrego na nowy rok! Kath

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. W piątek lub sosote, strasznie przepraszam za opóźnienia, ale brałam udział w wospie i Nie było czasu na rozdzial

      Usuń
  5. Ugh, i że mnie nie było kiedy się pojawiłaś?
    Utalentowane z Ciebie stworzenie... i ta wyobraźnia :D Tak bardzo chciałam Ci to napisać ^.^
    Ted - ciekawa postać xD nadaj mu troszkę charakteru :3
    jak dobrze znów Cię ''widzieć''. Trzymaj fason :D

    OdpowiedzUsuń