niedziela, 29 grudnia 2013

05. Always aim at the moon

Z zewnątrz dom wydawał się malutki, ale w środku sprawiał wrażenie o wiele większego. Unosił się tu zapach kwiatów - Kim była przekonana, że były to irysy - niebywale słodki i mocny. Stała w małym przedsionku. Po lewej znajdowała się mała, gustownie urządzona kuchnia, w beżowych kolorach, ze ślicznymi, prawdopodobnie ręcznie robionymi firankami w małych okienkach. Po prawej wejście do salonu. Był nieduży i przytulny. Jego zaletą był kominek przed którym leżał kwiecisty, miękki dywan. Dalej schody prowadzące na górę i drzwi na taras. Kim zafascynowana patrzyła przez szybę na ogródek. Wiosna... Jack przypatrywał się jej z uśmiechem.
- Chcesz zobaczyć? - zapytał jakby czytał dziewczynie w myślach. Blondynka kiwnęła głową. Przeszła przez próg i zamknęła oczy. Miała przecież popatrzeć, ale nie mogła się powstrzymać. Słońce świeciło jej w twarz, pachniało tu jak na łące. Przez krótki moment rozkoszowała się chwilą. Otworzyła oczy. Na środku stała huśtawka. Kołysała się delikatnie na letnim wietrze. Kim pognała w jej stronę i usiadła delikatnie, jakby bała się, że może coś popsuć. Ta rzecz wydawała się tak stara i krucha... Poczuła się jak mała dziewczynka. Oczyściła myśli, było tak lekko i błogo...
- Ohhh... Kimi, Kimi...
Znów rozchyliła powieki. Uśmiechnęła się do chłopaka stojącego nad nią i przyglądającego jej się zabawnie mrożąc oczy.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Właściwie... - westchnęła. - Okłamałeś mnie. - odparła cicho. Spuściła głowę. Nerwowo rozprostowała palce. Brunet ukląknął przed nią opierając się o jej kolana.
- A co to miało znaczyć? - zdziwił się. Popatrzyła na niego bursztynowymi oczami. Objęła  go za szyję. Zdziwił się, ale przytulił ją do siebie nie protestując. - Powiesz mi?
- Śpiewasz. - szepnęła tylko nie odsuwając go od siebie.
- Możemy o tym nie rozmawiać? - poprosił. Zdawałoby się, że radość znikła z jego twarzy.
- Ale Jack, kiedy to było świetne. - Kim ożywiła się. Chłopak pokręcił głową.
- Proszę. - jęknął.
- Dobrze. Nie musimy o tym rozmawiać, ale chciałabym, żebyśmy kiedyś do tego wrócili. Obiecaj. - niepewnie dotknęła jego ręki. - Obiecaj, jesteśmy przyjaciółmi, teraz ja cię proszę.
- Jasne. - mruknął. Wciąż był smętny i jakiś przygnębiony.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - przytaknął. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Dziewczyna klepnęła go w ramie i poderwała się krzycząc: Berek. Jack zerwał się z miejsca i rozpoczął pogoń za blondynką. Na dworze robiło się ciemno, a oni nie mieli dość.
- Odpuść i tak wiesz, że nie masz szans. - warknął słysząc śmiech przyjaciółki.
- Jak sobie życzysz. - zachichotała zatrzymując się. Chłopak wpadł na nią biorąc na ręce. Potem leżeli na trawie.
- Widzisz to? To Wielka Niedźwiedzica. - powiedziała Kim. Jack pokiwał głową i wyciągnął rękę chwytając dłoń dziewczyny.
- Zawsze celuj w księżyc. Nawet jeśli nie trafisz będziesz między gwiazdami.
Postanowili weekend spędzić razem. Jack zaproponował, żeby Kim wpadła na jego trening. Crawfor ucieszyła się, że może wreszcie będzie miała okazję pokazać Jackowi co potrafi. W końcu ona też ma czarny pas karate.
- Gdzie trenujesz? - zapytała popierając się na łokciach i patrząc na niego. Emanowała od niego taka czułość i radość. Już nie było śladu tego przygnębienia podczas kiedy dziewczyna zapytała o piosenkę.
- Jest takie dojo w naszej galeri, może kojarzysz. Czarne Smoki, pewnie nic ci to nie mówi, wiesz...
- Że jak?! Chyba sobie żartujesz?! Żartujesz prawda, powiedz, że żartujesz! - krzykneła dziewczyna
chwytając go za koszulę.
- Kim, możesz mi proszę powiedzieć, dlaczego mniesz mi ubranie i krzyczysz na mnie? Powinnaś panować nad swoimi emocjami. Co się stało?
Dziewczyna zdała sobie sprawę, że teraz wyjdzie na jaw jej tajemnica. Wrócą do rozmowy o piosence, Jack będzie smutny, jej będzie głupio, jemu będzie przykro, ona będzie na siebie wściekła i będzie musiała iść.
- Choć, przytul się, jesteś dzisiaj jakaś nerwowa. No choć. - wyciągnął do niej ręce. Pocałowała go w policzek i wstała. Zdziwiony Jack po chwili też podniósł się z ziemi. "To było przyjemne..." - pomyślał.
- Pa Brewer. Pamiętaj jutro o 10 w galerii.
- Pa Crawford. Będę na pewno. - pomachał odchodzącej dziewczynie. Zbliżył dłoń do policzka jakby nie wierzył w to, co przed chwilą miało miejsce. - Ja chyba... A może nie... Chociaż... - uśmiechnął się i ruszył za nią. Odprowadził ją do drzwi i pomachał jej widząc jak znika za rogiem. - Bardzo... Tak bardzo, że nie potrafię bardziej... -szepnął cicho zamykając drzwi.

Mam nadzieję, ze rozdział się podoba, jakoś łatwo ostatnio przychodzi mi pisanie, ale liczę na to że w tym roku jeszcze jakiś rozdzialik się pojawi. Nie dociera do mnie, że już 29 grudnia. Gdybym nie zdążyła chciałabym wam życzyć wspaniałego Sylwestra i szampańskiej zabawy, oraz udanych nowych historii, dalszego prowadzenia teraźniejszych blogów i tyle komentarzy, ile się da :) Trzymajcie się ciepło

5 komentarzy:

  1. Jest świetny! Aaaaa! Pocałowała go, w policzek, ale pocałowała :D Mam nadzieję, że dodasz następny jak najszybciej, bo jestem wręcz oczarowana tą historią <333

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne! <3
    Takie realne i wgl! :D
    Jestem zachwycona! :D
    Mówię poważnie!
    I jeszcze ten buziak w policzek! Aww ;*
    Czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To Boskie ! <3
    Kick się zbliża, prawda ?
    hah... to takie słodkie <3
    Tobie też życzę udanego sylwestra, wspaniałej zabawy i weny na bloga <3
    kocham i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój drugi blog:
    http://inna-historia-kickinit-2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Heej..
    No to wróciłam po krótkiej przerwie.

    "kominek przed którym" <- przecinek przed "przed".
    "mrożąc oczy." <- a nie "mrużąc" ?
    "mnie. - odparła" <- bez kropki.
    "Śpiewasz. - szepnęła tylko nie" <- bez kropki i przecinek przed "nie" lub bez "tylko".
    "Ale Jack," <- przecinek przed "Jack".
    "Proszę. - jęknął" <- bez kropki.
    "niepewnie dotknęła" <- "niepewnie" wielką literą.
    "Jasne. - mruknął" <- bez kropki.
    "szans. - warknął słysząc" <- bez kropki + przecinek przed "słysząc".
    "Niedźwiedzica. - powiedziała" <- bez kropki.
    "rękę chwytając dłoń" <- przecinek po "rękę".
    "zapytała popierając" <- po pierwsze chyba "podpierając", po drugie przecinek po "zapytała".
    "przygnębienia podczas kiedy " <- przecinek przed "podczas".
    "Choć, przytul się, jesteś dzisiaj jakaś nerwowa. No choć. - wyciągnął" <- po pierwsze wszystkie "choć" zamień na "chodź", a po drugie "wyciągnął" wielką literą.
    "Pa Brewer" <- przecinek po "pa".
    "o 10" <- cyfry w opowiadaniach piszemy słownie.
    "Pa Crawford." <- przecinek po "pa".
    "pewno. - pomachał" <- "pomachał" wielką literą.
    "uśmiechnął się" <- "uśmiechnął" wielka literą.
    "jej widząc jak" <- przecinek przed "widząc" i przed "jak".

    Jeśli jakiś błędów nie wyłapałam to przepraszam, ale nie mam już siły.

    Bardzo mi się spodobał opis na wstępie. Jest taki.. zwięzły, ale jednocześnie genialny. Ogółem bardzo podobają mi się Twoje opisy. Wielka szkoda, że piszesz tak króciutko.
    Hehe.. nie ma to jak się bawić jak małe dzieci, to zawsze w opowiadaniach czy książkach jest takie słodkie *.*
    "Zawsze celuj w księżyc. Nawet jeśli nie trafisz będziesz między gwiazdami." <- strasznie lubię ten cytat, więc gdy tylko go u Ciebie zobaczyłam to tylko takie "ooo..." *.*
    Jak słodko, od razu przytulanie i całowanie w polik, słodko, słodko ;>
    Szczerze to nie ogarnęłam końcowych słów Jack'a, ale pewnie w następnym rozdziale jest coś na ten temat.
    No to by było na tyle ode mnie. Rozdział jak zawsze mi się podobał no i niedługo skomentuję kolejny.

    Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
    Manon.

    OdpowiedzUsuń