- Słyszałem, że Jerry zarywa do Zoey. - Milton zachichotał jak mała dziewczynka. W Kim zawrzało.
- Niech tylko spróbuje.
- Chyba za późno. - odparł wskazując ręką wejście do dojo. Jerry stał tuż przez Zoey, blisko, znacznie za blisko. Kim jak strzała pognała w tamtym kierunku chwytając Latynosa za T-shirt. Przygwoździła go do najbliższej ściany i zgromiła go wzrokiem. Chłopak pisnął ze strachu.
- Nie wasz się jej dotknąć, spojrzeć na nią, ani oddychać tym samym powietrzem co ona, bo przysięgam, że skopię ci tyłek do tego stopnia, że przez miesiąc będziesz podobny do pawiana! Rozumiemy się?! - warknęła. Martinez pokiwał lekko głową. Crawford puściła go i zadowolona z siebie przeszła przez szklane drzwi. W środku był już Rudy wraz z Miltonem, Miką i Zoey. Był przygnębiony i jakiś nieobecny.
- Czy coś się stało? - zapytała blondynka podchodząc bliżej sensei'a.
- Potrzebujemy dwóch zawodników na zawody. Dwóch, którzy mają szanse zdobyć dla nas podium. - jęknął.
- Nie rozumiem, w czym rzecz? - zapytał Milton.
- Kim ma wysoki poziom, ale nikt prócz niej nie ma czarnego pasa, dodatkowo Czarne Smoki mają nowego, świetnego zawodnika.
- To już lekka przeginka. - mruknęła. Jej mózg zaczął pracę na pełnych obrotach. Będzie walczyć z Jackiem? Nigdy jej się to nie uda. - A co jeśli przegramy?
- Wtedy zamknął nasze dojo.
- Mam plan, ale nie wiem, czy się uda. W tej sytuacji warto spróbować. A teraz zacznijmy trening, proszę. - Kim posłała do wszystkich wymuszony uśmiech. Znali ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że szanse są marne, ale ufali jej i wiedzieli, że da z siebie wszystko.
- No to zacznijcie od rozgrzewki. Ja posiedzę sobie teraz w biurze. Gdybyście usłyszeli płacz małej dziewczynki, to możecie być pewni, że to szczury. - jęknął Rudy. Zniknął za drzwiami gabinetu, a jego uczniowie od razu zgodzili się, że to nie gryzonie.
- Nie mogę słuchać tego jak on płacze. - powiedziała cicho Crawford rozciągając się. - Idę to załatwić.
Wzięła do ręki torbę z ubraniami z szatni i wykręciła numer Jacka.
- Gdzie jesteś?
- Cześć Kim, ciebie tez miło słyszeć. Z tego co wiem, jest dopiero w pół do...
- Gdzie jesteś? - powtórzyła.
- W dojo Czarny Smoków, Kimi czy coś... - dziewczyna nie dała mu dokończyć. Rozłączyła się i ile siła w nogach pognała we wskazane miejsce. Dotarła tam po jakichś dwóch sekundach co stanowiło jej życiowy rekord. Wpadła wprost w ramiona przyjaciela.
- Ja nie chcę z tobą walczyć, a Rudy płaczę, a ja nie będę, a oni będą, a ty... - mówiła zapłakana. Brunet przytulił ją do siebie a ona wtuliła się w niego jak w misia. - Przepraszam, pomoczyłam ci koszulkę. - odkleiła się od niego wycierając oczy.
- To nie szkodzi. Powiedz co się stało.
Więc Kim mu powiedziała. Mimo tego, że wczoraj się bała, to się już nie liczyło, chciała tylko, żeby Jack jej pomógł.
- Będziesz mogła dołączyć tutaj. Rozumiem, że lubisz Rudy'ego, ale to nie będzie takie okropne jak myślisz. - uspokajał ją.
- Ty nic nie rozumiesz. - warknęła chlipiąc. - To mój drugi dom. Nie mogę go stracić. Nie mogę.
Porwała torbę. Liczyła na niego. On nie wie, co to znaczy. Ty jest bezczelny i arogancki wobec swoich uczniów, więc nie dziwne, ze Brewer ma takie nastawienie, ale to była ich chyba jedyna szansa, a on po prostu ją olał. Była przybita, czuła się bezradna. Nawet jeśli jakimś cudem uda jej się wygrać to kogo jako drugiego wystawi Rudy? Jerrego? Zoey? Oni nie trenują tak długo, nawet w myślach Kim nie chciała się wywyższać ponad nich, ale prawda była brutalna. Przegrają.
Jack zdezorientowany patrzył na wybiegającą przyjaciółkę. Z jednej strony myślał, że jej przejdzie, ale z drugiej, że może na prawdę jej zależy. Wychowała się w tym miejscu, ale nie chciał zostawiać na lodzie całej ekipy Czarnych Smoków. Tylko co było dla niego ważniejsze? Kim czy honor? Oczywiście odpowiedz była prosta. Ruszył biegiem za blondynką.
- Kimi zaczekaj! - krzyknął. Dziewczyna stanęła i odwróciła się. W oczach stały jej łzy, po policzkach spływały lekko czarne smugi. Wyglądała na taką zagubioną. - Proszę, nie płacz.
Poradzimy sobie, pomogę wam.
- Na prawdę? - lekki uśmiech pojawił się w kącikach jej ust. Pokiwał głową, a dziewczyna rzuciła mu się na szyję. - Dziękuję, nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
"Wiem, dobrze wiem, co to znaczy stracić dom..." - pomyślał Jack, jednak nie powiedział tego na głos.
- Jesteś najlepszy. - blondynka pociągnęła go za rękę. - Przedstawię cię Rudy'emu. No choć.
Chłopak niechętnie powędrował za przyjaciółką. Zaczyna się ciekawie - pomyślał widząc wszystkich swoich przyjaciół. Ocho, teraz dostanie opiernicz za to, że tu przyszedł. W środku zobaczył Ty'a - swojego "byłego" sensei'a.
Zdążyłam! Ale mam radochę!
BOSKIE
OdpowiedzUsuńCzekam na nst rozdział.
Rozdział Boski !
OdpowiedzUsuńhah, ale będzie ... DYM ...
Jack jest taki słodki <3
piszesz wspaniale <3
komek pisany w 10 sekund <3
mój nowy rekord :D
pisz następny, czekam <3
Fantastyczny! Już myślałam, że za nią nie pójdzie :D Czekam na nowy ^.^
OdpowiedzUsuńLuna, szablon skończony; http://ipsumki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się podoba :) Jeśli chciałabyś coś zmienić, to mów. Podasz mi e-mail, bym mogła Ci go wysłać?
napisałam ci na blogu ale napiszę jeszcze raz marlekna4@gmail.com wyślij mi swojego bo mam parę próśb do cb :p
UsuńBoskie! To!
OdpowiedzUsuńI Jack takie słodki! *,*
CZekam na nn ;**
Kocham tego bloga !
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski <3
Zresztą jak wszystkie wcześniejsze :D
Jack jest taki słodki *,*
Kocham i czekam na nn
I na Kicka <3 :
Zostałaś nominowana do Libsten Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz tu: niebezpieczny-kick.blogspot.com
Jesteś po prostu wspaniała nieziemska! A ten rozdział, brak mi słów ;)
OdpowiedzUsuńTwoja Ann ;***
No i witam ponownie.
OdpowiedzUsuńBez zbędnego przedłużania.
"odpowiadał na" <- nie zmieniaj jej płci: "odpowiadała".
"późno. - odparł" <- bez kropki.
"podium. - jęknął." <- bez kropki.
"on płacze. - powiedziała" <- bez kropki.
"Crawford rozciągając się." <- przecinek przed "rozciągając".
"o choć." <- "chodź".
Nie miałam już siły wypisywać wszystkiego.. ale też jakoś dużo błędów nie masz, więc jest bardzo dobrze. Ale pamiętaj, że nie zaczyna się zdania od "więc".
Hehe.. zachowanie Kim, gdy zobaczyła Jerry'ego z Zoey przypomina mi zachowanie jednej postaci, którą zresztą bardzo lubię xd ;>
Ale powiem, że zachowanie Rudy'ego naprawdę dobrze Ci wszyło, serio takie typowe jego zachowanie. Dobrze to przedstawiłaś.
No ogółem to podobał mi się rozdział, zresztą jak zawsze. Nie mam sił pisać już coś więcej ;/ Niedługo skomentuję kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
Manon.